PHIL HILL (1927-2008)- Amerykanin
Niewielu jest zawodników biorących udział w wyścigach Grand Prix, którzy nie mają na koncie jakiegoś większego wypadku. Ale przeglądając listę mistrzów świata natkniemy się na nazwisko, które na pozór nie daje tematu do snucia podniecających ryzykanckich opowieści lub bohaterskich czynów. Pomimo to ten spokojny Amerykanin zdobył dla Ameryki nagrodę Grand Prix (Włochy 1960), co ostatni raz udało się Murphy’emu w wyścigach ACF w 1921 roku. Zaraz po tym jako pierwszy Amerykanin zdobył tytuł mistrza świata za rok 1961. Wystarczył mu do tego samochód Ferrari i dwa zwycięstwa w wyścigach Grand Prix Belgii i Włoch. Hill nie był absolutnie typem drapieżnego, wojowniczego zawodnika, dla którego zawody są całym życiem. W wieku chłopięcym niezbyt zręczny w sporcie zespołowym, był raczej samotnikiem lubiącym książki, a przede wszystkim muzykę. W swoich rozmowach z dziennikarzami twierdził, że nie pragnie willi, jachtów lub zajmowania się interesami i potwierdził to swoim stylem życia. Pływanie, spacery, zwiedzanie zabytków historycznych, podróżowanie to jego ulubione zajęcia, z których na pierwszym miejscu stawiał podróże. W 1963 roku zmienił niezbyt szczęśliwie samochód Ferrari na nową markę samochodów ATS. W następnym roku jeździł jeszcze w zespole Coopera, zdobył jednakże tylko jeden mistrzowski punkt, co stanowiło koniec jego kariery w Grand Prix. Został jednak jednym z najlepszych zawodników w innej dyscyplinie – w wyścigach samochodów sportowych na długich torach.