Jestem użytkownikiem samochodu Fiat FSO 1500 kombi z 1990 roku. W w związku z rosnącymi wydatkami na benzynę postanowiłem przystosować go do zasilania gazem. Zdecydowałem się na instalację firmy „Lovato”, co doliczając do tego wymianę świec zapłonowych i filtra powietrza oraz drobną regulację gaźnika kosztowało mnie 1500 zł. Z uwagi na obszerny bagażnik wybrałem największy, dostępny na rynku 65-litrowy zbiornik. Po zamontowaniu go poprzecznie za tylnymi siedzeniami zostało jeszcze całkiem sporo miejsca. Praktycznie w zbiorniku mieści się około 54 dm3 gazu. Staram się tankować na „tańszych” stacjach (różnice cen za litr gazu sięgają nawet 20 groszy). Zatankować można na każdej stacji oznaczonej symbolami LPG. Są stacje, na których sprzedawany jest gaz i benzyna.
Przełącznik do wybierania sposobu zasilania jest zamontowany tuż przy środkowej konsoli, pod tablicą przyrządów. Znajdują się na nim trzy kontrolki informujące o: aktualnym zasilaniu gazem, zasilaniu benzyną, ilości gazu w butli. Rezerwa została ustawiona, jak chciałem, tzn. tak abym mógł przejechać jeszcze 80 km.
Z moich obserwacji wynika, że samochód w związku z zasilaniem na gaz nie zwiększył zapotrzebowania na paliwo. Podejrzewam, że to z powodu nie najlepszego stanu gaźnika. Gdy jeżdżę na gazie, to gaźnik jest wyłączony z obiegu paliwa, a w nim przy zasilaniu benzyną są największe straty.
Wykorzystuję samochód przede wszystkim do jazdy po mieście. Spodziewałem się spadku mocy silnika, ale w warunkach miejskich różnice są prawie niezauważalne.
Przeciwnicy instalacji gazowych twierdzą, że w samochodzie przystosowanym do zasilania gazem czuć jest silny zapach i
gazu. Ja tego nie potwierdzam. Przy tankowaniu czuje się gaz we wnętrzu auta, jeśli drzwi są otwarte, podobnie jak przy tankowaniu benzyny.
Niestety, aktualna cena gazu jest o wiele wyższa niż wtedy kiedy przystosowano mój samochód do zasilania gazem. Przejeżdżam samochodem ok. 800 km miesięcznie. Obliczyłem (przyjmując średnią cenę gazu 2,50 zł, a benzyny 5,30 zł), że koszty instalacji gazowej zamortyzują się już po przejechaniu ok. 6500 km, czyli w moim przypadku po ok. 8 miesiącach jazdy. Przede mną obowiązkowy coroczny przegląd techniczny pojazdu. Z przykrością muszę stwierdzić, że w przypadku samochodu z instalacją gazową wykonyją go tylko niektóre stacje.